Jak małe dziecko uczy się nowych słów
Badanie przeprowadzone przez amerykańskich naukowców pozwala zrozumieć, w jaki sposób małe dzieci przyswajają sobie nowe słowa
Przedszkolakom chyba niełatwo przychodzi uczenie się słów. Słyszą nieznane słowa w nowym dla siebie otoczeniu. W jaki sposób dzieci dowiadują się, co też znaczy nieznajome słowo?
Nie zważając na to, że nowe słowo może znaczyć dosłownie cokolwiek, dzieci przyswajają nowe słowa nadzwyczaj poprawnie. Wkrótce po tym, jak dziecko wypowie swoje pierwsze słowa, powiększa swoje słownictwo z zadziwiającą szybkością, pochłaniając nowe słowa jak gąbka.
Jak mu się to udaje? To pytanie przez wiele lat zadaje sobie wielu naukowców zajmujących się kwestiami edukacji i rozwoju. Takie postępy w przyswajaniu nowych słów wyglądają na tak ogromne, że graniczą z czarami.
Nowoczesne technologie pomagają nam uchylić trochę tej tajemnicy, ponieważ pozwalają nieco inaczej spojrzeć na proces słownego doskonalenia się dziecka. Zrozumieć ten proces byłoby łatwiej, gdybyśmy mogli spojrzeć na otaczający nas świat z punktu widzenia dziecka, mając takie same jak ono cechy organizmu, nierozwinięte zdolności motoryczne i ograniczoną możliwość przemieszczania się.
Można to osiągnąć umieszczając na głowie dziecka minikamerę i nie zdejmując jej przez jakiś czas. Dzięki temu mamy możność zobaczyć otaczający świat jego oczami.
Amerykańscy naukowcy, którzy używali takiej minikamery, doszli do ciekawych wniosków. Okazało się, że świat widziany oczami dziecka był bardzo dynamiczny i zmienny. Wiele przedmiotów pozostawało w polu widzenia zaledwie przez sekundę czy nawet ułamek sekundy. Jednak na tle takiej dynamiki wyróżniały się epizody nie podobne do pozostałych. W polu widzenia przez dłuższy czas znajdował się tylko jeden obiekt, który znajdował się bliżej dziecka i dlatego wzrokowo był większy niż pozostałe.
W związku z tym powstało pytanie: czy może te epizody, w czasie których pewne obiekty znajdują się blisko dziecka, są optymalne do zapamiętania ich nazwy?
By uzyskać odpowiedź na to pytanie, naukowcy przeprowadzili kolejne doświadczenie. Stworzyli kilka przedmiotów z wypalonej gliny, z którymi dzieci z pewnością się jeszcze nie stykały. W sumie powstało 6 obiektów o unikalnym kształcie i teksturze. Przedmioty po dwa pomalowano na niebiesko, czerwono i zielono. Losowo nadano im nazwy: „zibi”, „tema”, „dodi”, „chabl”, „wawa” i „mapu”.
Następnie do laboratorium badawczego zaproszono przedszkolaki (średnia wieku półtora roku). W białym pokoju o białej podłodze dzieci i rodziców posadzono naprzeciwko siebie przy białym również stole. Rodzicom podano nazwy sześciu przedmiotów, a przedmioty zostały umieszczone w małych pudełkach. Na bocznych ścianach pudełek znajdowały się rysunki przedmiotów oraz ich nazwy.
Rodzice zachęcali dzieci do badania nowych przedmiotów. Potem bawili się razem z nimi tymi przedmiotami. Czas zabawy wynosił cztery okresy po dwie minuty. W czasie każdego z tych okresów dzieci miały bawić się trzema przedmiotami.
Zasady doświadczenia nie przewidywały, żeby rodzice mieli uczyć dzieci nazw tych przedmiotów. Rodzicom nie mówiono też, że później zostanie sprawdzony stopień przyswojenia nazw przez dzieci. Przebieg całej części doświadczenia, podczas której dzieci bawiły się tymi zabawkami, nagrano na wideo.
Następnie sprawdzono na ile dobrze dzieci zapamiętały nowe nazwy. Pokazano im po trzy przedmioty w różnych kolorach i proszono o wskazanie przedmiotu o konkretnej nazwie. W trakcie testu dzieci w większości przypadków poprawnie wybierały odpowiednie przedmioty. Niektóre poprawnie wymieniły nawet wszystkie 6 przedmiotów.
Następnie naukowcy uważnie przestudiowali wideo doświadczenia, po czym znaleźli pewną prawidłowość. Mianowicie w chwilach, gdy rodzice wymieniali nazwę nowego przedmiotu, znajdował się on często w polu widzenia dziecka i był bliżej niż pozostałe. Okazało się, że gdy taki warunek był zachowany, dziecko poprawnie zapamiętało nazwę przedmiotu.
Z wideo wynikało również, że rodzice wolą wymieniać nazwę przedmiotu w chwili, gdy dziecko go widzi i dotyka. Im bardziej dziecko skupia uwagę wzrokową na przedmiocie, tym bardziej prawdopodobne jest, że zapamięta jego nazwę.
Po obejrzeniu świata oczami dziecka, możemy dowiedzieć się, jak ono kojarzy przedmioty ze słowami. Ważne jest, by w chwili podawania nazwy przed dzieckiem znajdował się tylko jeden przedmiot i żeby malec zrozumiał, że podaje mu się nazwę właśnie tego przedmiotu.
Próba widzenia świata oczami dziecka pomoże nam wyjaśnić jeszcze jeden fenomen jego rozwoju. Dlaczego dzieci po okresie raczkowania wspinają się na nóżki i jednak zaczynają chodzić? Po co im to? Dlaczego, gdy dobrze opanowały już jakiś sposób przemieszczania się, przechodzą do trudniejszego i czasem bolesnego zadania?
Rozumiemy, że dziecko podczas chodzenia widzi przedmioty zupełnie inaczej, niż raczkując. Nagrania z kamerki dzieci, które jeszcze raczkowały, bardzo się różniły od nagrań dzieci, które już zaczęły chodzić. W większości przypadków raczkując dzieci widziały tylko podłogę i od czasu do czasu na krótko podnosiły głowę. Dzieci zaś, które już zaczęły chodzić, widziały przed sobą więcej przedmiotów oraz twarze rodziców.
A więc, to perspektywa zobaczenia szerzej otaczającego świata zachęca małe dziecko do tego, by wstało i zaczęło chodzić. Przejście od raczkowania do chodzenia to etap, który zapewnia mu więcej możliwości poznawania tego świata.